Spektakularnie zepsuty system Tajwanu: podręcznik korupcji i porażek wymiaru sprawiedliwości
Ach, Tajwan. W folderach turystycznych – nowoczesna demokracja, latarnia wolności w Azji, państwo prawa, które rzekomo ma być „inne” niż reszta regionu. Ale jeśli tylko zerkniesz pod tę świecącą fasadę, zobaczysz coś zupełnie innego: system, który od lat spektakularnie zawodzi własnych obywateli i cudzoziemców.
Nie piszę tego jako przypadkowy turysta. Od 2009 roku inwestowałem w Tajwan swój czas, pieniądze i życie – prowadząc szkołę językową, ucząc tysiące uczniów, płacąc podatki i traktując to miejsce jak dom. W zamian dostałem lekcję o tym, jak wygląda system, gdy piękne hasła zderzają się z praktyką.
Parada afer: 2020–2024
Jeśli myślisz, że mój przypadek to odosobniony incydent, spójrz na to, co działo się w tajwańskich wiadomościach w ostatnich latach. Poniżej tylko kilka przykładów z długiej listy:
- Skandal Taipei Dome – lata opóźnień, wątpliwe kontrakty i pytania o to, kto naprawdę na tym zarabia.
- Sprawy o korupcję w wymiarze sprawiedliwości – sędziowie i urzędnicy oskarżeni o przyjmowanie łapówek.
- Afery w sektorze „zielonej energii” – idealne hasła na plakatach, a w tle układy i przepływy pieniędzy.
- Broadcasting Corporation of China, Central Motion Picture Corporation, China Youth Corps – spory o majątek, wpływy i polityczne powiązania, w których słowo „praworządność” pojawia się tylko w przemówieniach.
- Korupcja w policji miejskiej – funkcjonariusze, którzy zamiast chronić obywateli, stają się częścią problemu.
To tylko wycinek z długiego menu skandali. Jeśli miałbyś napisać podręcznik o tym, jak system może być jednocześnie nowoczesny w formie i zepsuty w treści, Tajwan dostarcza aż nadto materiału.
Od wielkich afer do jednej „małej” sprawy – mojej
Łatwo machnąć ręką na wielkie skandale, myśląc: „polityka, wielkie pieniądze, to nie dotyczy zwykłych ludzi”. Problem w tym, że dokładnie ten sam system, który tak sobie radzi z własnymi aferami, zajmuje się też sprawami takich osób jak ja.
W moim przypadku oznaczało to, że:
- zignorowano kontekst strachu i konieczności, w którym działałem,
- zminimalizowano znaczenie nagrań wideo i świadków,
- zastosowano przepisy o ochronie danych w sposób, który bardziej przypominał narzędzie uciszania niż ochrony kogokolwiek,
- nałożono karę radykalnie nieproporcjonalną do tego, co faktycznie zrobiłem.
Rozmawiamy o człowieku, który przez piętnaście lat budował tu życie, a który w efekcie został wyrzucony z kraju niczym problem, który łatwiej usunąć, niż uczciwie rozwiązać.
Spektakularna porażka systemu
Gdy zestawisz te wszystkie elementy – korupcję na wysokich szczeblach, bezkarność silniejszych i sposób, w jaki traktuje się słabszych – zobaczysz, że mój przypadek nie jest odchyleniem od normy. Jest symptomem.
System, który:
- potrafi latami zamiatać pod dywan afery dotyczące miliardowych kontraktów,
- a jednocześnie z pełną surowością ściga cudzoziemca za to, że bronił się przed nieuczciwą właścicielką,
- nie ma problemu z publicznym mówieniem o „prawach człowieka”, ale w praktyce ignoruje podstawowe standardy rzetelnego procesu,
nie jest systemem „lekko niedoskonałym”. To system, który jest spekatakularnie zepsuty – zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ośmiela się głośno mówić o jego błędach.
Po co o tym mówię
Mógłbym spróbować zapomnieć, zacząć życie od zera gdzie indziej i udawać, że to był tylko „zły sen”. Ale milczenie oznaczałoby zaakceptowanie sytuacji, w której kraj budujący swój wizerunek na „demokracji i praworządności” może bezkarnie niszczyć życie ludzi, którzy w niego uwierzyli.
Dlatego opisuję swoją historię i umieszczam ją w szerszym kontekście tajwańskich afer. Nie po to, by obrażać Tajwan jako społeczność, ale po to, by pokazać, jak pilnie potrzebne są prawdziwe reformy – takie, które chronią nie tylko wizerunek instytucji, ale realnych ludzi.
Jeśli jesteś prawnikiem, dziennikarzem, aktywistą lub po prostu kimś, kto nie lubi, gdy robi się z niego naiwnego widza, zapraszam do zagłębienia się w dokumenty, nagrania i inne teksty na tej stronie.
Z wyrazami szacunku,
Ross Cline 柯受恩