Pilne: rasizm i niesprawiedliwość w tajwańskim wymiarze sprawiedliwości – czteroletnia gehenna cudzoziemca
Wyobraź sobie, że budujesz swoje życie przez piętnaście lat w nowym kraju, uczysz, płacisz podatki, masz przyjaciół i uczniów, a potem – po jednym konflikcie z właścicielką mieszkania i serii błędnych decyzji sądów – stajesz się w oczach systemu problemem do usunięcia.
Nazywam się Ross Cline (柯受恩). Jestem Kanadyjczykiem, który przez ponad cztery lata walczył z rasizmem i niesprawiedliwością w tajwańskim wymiarze sprawiedliwości. Ta strona jest wołaniem o pomoc, ale także ostrzeżeniem dla każdego cudzoziemca, który wierzy, że „demokracja” automatycznie oznacza ochronę jego praw.
Cztery lata życia w zawieszeniu
Moja sprawa zaczęła się od czegoś, co powinno było zostać rozwiązane jak normalny spór między najemcą a właścicielką mieszkania. Zamiast tego:
- zignorowano dowody wideo pokazujące realne zagrożenie i agresję,
- nie dopuszczono lub zlekceważono kluczowych świadków,
- zastosowano przepisy o ochronie danych osobowych w sposób skrajnie restrykcyjny wobec mnie,
- nałożono karę, która realnie oznaczała koniec mojego życia na Tajwanie.
Przez cztery lata żyłem w stanie ciągłej niepewności: czy trafię do więzienia? Czy będę mógł dalej uczyć? Czy kiedykolwiek wrócę do domu, który sam sobie stworzyłem w Taichungu?
Gdzie kończy się prawo, a zaczyna dyskryminacja
W teorii byłem „po prostu” stroną w postępowaniu karnym. W praktyce traktowano mnie inaczej, bo jestem cudzoziemcem:
- ciągłe pouczanie, że muszę „szanować tajwańskie prawo”,
- brak realnej chęci wysłuchania mojej strony historii,
- narracja, w której łatwiej jest obwinić obcego niż przyznać, że system zawiódł,
- absolutna obojętność na to, że takie traktowanie łamie standardy praw człowieka.
To nie jest tylko mój subiektywny odbiór. W 2025 roku prokuratura sama przyznała w oficjalnym piśmie, że nie działałem z typową „przestępczą złą wolą”. Mimo tego grozi mi więzienie i pięcioletni wpis w rejestrze karnym, który już zrujnował moje życie zawodowe i osobiste.
Dlaczego ta historia ma znaczenie poza Tajwanem
Tajwan lubi przedstawiać się jako „latarnia demokracji” w regionie. Problem polega na tym, że latarnia nie przestaje być latarnią, nawet jeśli stoi na ruchomych piaskach – dopóki nikt się jej uważniej nie przyjrzy.
Jeśli mój przypadek zostanie zignorowany, to sygnał dla innych krajów i obywateli: można mieć piękne hasła na bilbordach, a jednocześnie bez konsekwencji niszczyć życie cudzoziemcom, gdy ci odważą się mówić głośno o niesprawiedliwości.
Wezwanie do działania
Piszę ten tekst, bo wierzę, że milczenie jest sprzymierzeńcem niesprawiedliwości. Jeśli jesteś prawnikiem, dziennikarzem, aktywistą, politykiem lub po prostu zwykłą osobą, która nie godzi się na dyskryminację, możesz pomóc:
- przeczytaj dokumenty, które udostępniam w sekcji „Landlord Scam Files”,
- obejrzyj wywiady i nagrania wideo opisujące moją sprawę,
- udostępnij tę historię dalej – w mediach, wśród znajomych, w organizacjach, którym ufasz,
- jeśli masz wiedzę prawniczą lub wpływy – rozważ wsparcie w dążeniu do wznowienia sprawy.
Ta historia to nie tylko mój koszmar. To test, czy system, który lubi nazywać się demokratycznym i sprawiedliwym, jest gotów naprawić wyrządzone krzywdy, gdy ktoś wreszcie powie „dość”.
Z wyrazami szacunku,
Ross Cline 柯受恩
rosscline.com